poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rozdział IV część II czyli Dziwne dziwy + Ucieczka



-Witam.- Usłyszałam ten sam tenor, co parę godzin wcześniej. Nieeee!
                                                                             ***
Do namiotu wszedł centaur, pół człowiek, pół koń. Od pasa w górę to postawnym mężczyzną pod czterdziestkę zaś od pasa w dół był on brązowym… koniem! Ubrany był w różowy T- shirt z napisem „Imprezowe kucyki 2008”. Imprezowe kucyki!?
-Witaj Julio. Miło, że się w końcu obudziłaś.- Powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Dzień dobry- odpowiedziałam słabo, bo nadal strasznie mnie bolały plecy i świadomość, że moja mama nie żyje.
-Mam nadzieję, że twój brat ci wszystko wytłumaczył?
- Nie proszę pana nic mi nie powiedział.
- Mów mi Chejron. Wracając jednak do tłumaczeń. Jesteś herosem, czyli dzieckiem boga i śmiertelnika.  Jesteśmy teraz w szpitalu polowym w obozie Herosów. Ja jestem jego kierownikiem a zarazem nauczycielem.
- Proszę pana czy to się dzieje naprawdę?- Spytałam, bo nie mogłam uwierzyć, że moja mama nie żyję a ja jestem jakimś herosem. Z tego, co wiem to herosi mają ADHD i dysleksję. To dziwne, że jestem jedną z nich, ponieważ nie mam obu tych objawów.
- Tak. Wielu na początku jest skołowanych. Spokojnie przyzwyczaisz się. – Taaa przyzwyczaję się do tego, że nie mam mamy. Jasne przyzwyczaję się.  Nie powiedziałam jednak nic nadal niedowierzając.
- Kontynuując. Twój brat trawił tu przed ośmioma laty. Jest synem Zeusa.- Rzekł niespiesznie.
- A ja? Też jestem jego córką?- Spytałam. Mama mówiła, że tato odszedł jak się urodziłam, więc nie miałam okazji go nigdy zobaczyć. Ale dziecko BOGA!? No dobra już muszę się uspokoić, bo mi zaraz głowa pęknie od pytań.
-Cóż ciężko to teraz określić i tak właściwie to nie powinienem ci tego mówić, ale skoro twój brat jest synem Zeusa to ty zapewne też jesteś jego dzieckiem. – Nie no i co może jeszcze mi powiecie, że też mam walczyć mieczem?
- Dobrze, tyle powinnaś na razie wiedzieć. Zostawię cię teraz samą byś to dobrze sobie przemyślała i przyswoiła nowe informacje.- Powiedział, i wyszedł. Ściemniało się. Nagle rozległ się dźwięk.... Konchy. Był on mi bardzo dobrze znany, ponieważ jak byłam mała i wychodziłam gdzieś do lasu, albo na pola, a robiło się ciemno Mark brał właśnie konchę i trąbił, bym wróciłam. Wtedy naszły mnie wspomnienia związane z moim dzieciństwem. Te lata beztroski i śmiechu. Nawet nie zauważyłam, kiedy przyszedł do mnie jakiś chłopak. Miał on blond włosy do żuchwy i niebieskie oczy. Był dość wysoki. Spojrzał na mnie. Chwilę patrzyliśmy na siebie z w milczeniu.
- Yyy… Cześć. My się znamy? Sorry, ale nie pamiętam cię.- Spytałam ponieważ nie kojarzyłam tego gościa.
- Mam na imię Will. Miałaś bardzo poparzone plecy i okropny uraz głowy. Cudem się wykaraskałaś. Gdzie się tego nabawiłaś?- Spytał siadając na krześle obok mojego łóżka.
- Wiesz to dość długa historia. – Stwierdziłam po dłuższej chwili zastanowienia.
- Spokojnie mamy czas. I tak muszę ci podać lekarstwa.- Rzekł nieśpiesznie.
-Dobra, tylko powiedz mi najpierw proszę ile ja tu już leżałam?
- Około miesiąca. Dopiero wczoraj albo przed wczoraj odzyskałaś świadomość, a rany zaczęły się goić.
- Ok.. Znasz mojego brata Marka prawda? Tak, więc uciekł on z domu, kiedy miałam dziewięć lat. Wtedy zaczęłam pracować u pobliskiego rolnika. W ten sposób pomagałam mami utrzymać dom. Tak nabawiłam się tych ran na plecach, które zapewne widziałeś jak zakładałeś mi opatrunek. Ten rolnik bił mnie jak się spóźniałam, czy coś źle zrobiłam. W ten sposób żyłyśmy sobie do teraz. – W moich oczach zebrały się łzy. Napłynęły do mnie wspomnienia z mamą. Jak siedziałyśmy w altance i rozmawiałyśmy. Jak jeździłyśmy razem konno. Nawet nie zauważyłam jak po mojej twarzy zaczęły spływać ciepłe łzy.
- Hej, ale nie płacz. Wiem, że strata rodziny jest bolesna a twoja historia dodatkowo jest chyba najstraszniejszą, jaką słyszałem, a wiele ich było.. – Powiedział. Szybko otarłam łzy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Will podał mi szklankę z jakimś płynem. Przyłożyłam szkło do ust i lekko przechyliłam naczynie. Smak, który poczułam był… dziwny. Sam płyn był zimny a smakował jak moje ulubione wyjęte prosto z pieca croissanty z czekoladą. Zadziwiające uczucie.
- Czy to jest nektar?- Spytałam, bo z mitologią grecką jestem dość obeznana.
- Tak. Skąd wiedziałaś?- Zadał mi pytanie ewidentnie zdziwiony.
- Jak mi się nudziło to czytałam sobie mity greckie.- Odparłam zgodnie z prawdą
- To ty nie masz dysleksji?
- Nooo nie. Mówiłam już ja nie jestem żadnym herosem.
- Musisz być. Inaczej nie wesz byś na teren obozu. A teraz pij, bo ci się rany nie zasklepią. – Powiedział poczym zanotował coś na kartce, którą trzymał i odszedł. What?! Dobra nie ma, co rozpaczać. Wstań. Bardzo powoli podniosłam się do pionu i zsunęłam nogi z łóżka. Zdałam sobie sprawę, że potrzebuję innej koszulki żeby się nie wyróżniać. Obok mnie leżała jakaś pomarańczowa z napisem „obóz pół krwi”. Dobra może być. Ubrałam ją. Ok. Zyskam trochę czasu. Wstałam. Zakręciło mi się w głowie tak bardzo, że musiałam usiąść z powrotem. Spokojnie. Podejście drugie. Tylko powoli. Bardzo ostrożnie się podniosłam. Zrobiłam pierwszy krok i następny i jeszcze kolejny. Wyszłam z namiotu. Słońce już zaszło, a dźwięki dochodzące z areny wskazywały jednoznacznie, że odbywa się tam ognisko. Skierowałam swoje kroki w stronę rozłożystej sosny rosnącej na szczycie wzgórza, znajdującego się na wprost namiotu medycznego. Na wpół idąc, na wpół biegnąc pokonywałam dzielącą mnie odległość od mojego celu. Po dłuższej chwili dotarłam tam. Powoli zaczęłam schodzić po zboczu pagórka. Na dole dostrzegłam drogę biegnącą hen do horyzontu z obu stron. Gdy do niej dotarłam spojrzałam na las po jej przeciwnej stronie. Zdecydowałam, że pójdę w prawo. Rozpoczęłam swoją wędrówkę. 


Dedyk dla wszystkich Ileśnaścioraczek. Czytasz proszę komentuj to bardzo motywuje 

9 komentarzy:

  1. Nie no znowu. Wiem co. Wykorzystam te wasze zawody. Kto pierwszy pod rozdziałem ten dostaje dedyka xD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mi się zdaje, że dużo ich będę miała XD
      Rozdział mi się spodobał i tym razem się nie dusiłam przy 'Imprezowych kucykach 2008' XDDDD <3
      Pozdrawiam i powierzam w twoje ręce polip weny ;3

      Usuń
    2. Dziękuję i nie bądź tego taka pewna :P

      Usuń
  2. 2 xD Nika, wybacz az mój zastój, ale nie chciało mi się czytać...xD
    rozdział cudo.! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super :-) Tylko chyba powinien być IV a nie VI :-D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń